Harry's POV:
Rano obudziłem się dość wcześnie. Nie mogłem spać
bo strasznie się stresowałem spotkaniem z Jessicą. Obudziłem się
o 06.00 i nie mogąc spać wybrałem się do kuchni bo chciałem
zjeść śniadanie i w spokoju pomyśleć. Nie zdziwił mnie zbytnio
widok Niall'a w kuchni pałaszującego dużego Cheesburgera. Tak
tylko Niall je Cheesburgery o 6 nad ranem. Niall wręcz podskoczył
kiedy otworzyłem lodówkę. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Tak
bardzo był pochłonięty swoim jedzeniem. Ale to żadna nowość.
-Harry? Co ty robisz tak wcześnie na nogach?- zapytał
zdziwiony Niall dłuwiąc się swoim Cheesburgerem. W sumie mnie to
nie zdziwiło, ponieważ ja z chłopaków spię najdłużej.
-Dzień Dobry Niall. Też miło cię widzieć-
odpowiedziałem wymijająco.
-Uhm dzień dobry Harry. Ale to nie jest odpowiedź na
moje pytanie. Już mi tu odpowiadaj.- powiedział Niall władczo
biorąc kolejny pokaźny kęs swojej kanapki.
-No wiesz … nie mogłem spać więc jestem.-
odpowiedziałem nie patrząc na niego.
-Harry od kiedy ty nie możesz spać ? Normalnie to
śpisz jak zabity. Raz to spałeś tak mocno, że wyprosto … -
zaczął Niall ale nie dokończył bo mu przerwałem. Teatralnie
zatkałem sobie uszy palcami i zacząłem krzyczeć :
-La la la la la la nie słyszę cię. La la la.- na co
zwskałem tylko śmiech Nialla.
-Okej okej tylko się tak nie drzyj bo obudzisz resztę.
A teraz poważnie. Hazz widzę, że coś jest na rzeczy. Od kąd
wróciłeś z Ameryki zachowujesz się co najmniej dziwnie. Nie mów
mi, że wdałeś się w romans z jakąś amerykanką i się w niej
zakochałeś. Stary związek na odległość jest do bani!-
powiedział Niall żywo gestykulując.
-Pudło. Ale tak masz rację coś jest na rzeczy. Tyle,
że ta laska jest stąd.- odpowiedziałem zrezygnowany. Miałam
bardzo mało snu więc byłem bardziej skłonny mu o wszystkim
opowiedzieć. No więc opowiedziałem mu o Jessice i o tym, że od
tego czasu nie mogę przestać o niej myśleć.
-Woah stary poważna sprawa. A więc to stąd to dziwne
zachowanie i bark snu? No teraz to cię rozumiem. Hazz musisz coś z
tym zrobić!- powiedział Niall i żywo mną potrząsną.
-Niall uspokój się.Właśnie mam dzisiaj zamiar
dzisiaj do niej jechać i oddać jej ten portfel.- powiedziałem
śmiejąc się z jego dziecięcego entuzjamu.
-Stary! To na co ty jeszcze czekasz! Jedź do niej!-
zawołł Niall który w międzyczasie zdążył wstać i teraz pcha
mnie w stronę schodów.
-Niall stój! Stary jest dopiero 6.27 nie mogę teraz do
niej jechać. Ona pewnie jeszcze śpi!- powiedziałem rozbawiony.
Nialler raptem się zatrzymał i wrócił na swoje miejsce.
-Ah no tak masz racje. Sorki.- powiedział skruszony.
-Nic się nie stało. Jesteś nawet uroczy kiedy bywasz
rozentuzjazmowany- odpowiedziałem zaczepnie uderzając go w ramie.
-Awww.- powiedział Niall teatralnie odwracając głowę
w przeciewnym kierunku, żeby ukryć swoje zażenowanie.
-Dobra starczy tego dobrego- powiedział Niall biorąc
ostatni kęs swojej „przekąski” -idę spać. Powodzenia Harry.
Widzimy się wieczorem?- zapytał kierując się na górę do swojego
pokoju.
-Raczej tak- odpowiedziałem mu. -Dobranoc żarłoczku-
krzyknąłem jeszcze za nim a zaraz po tym usłyszałem dzwięk
zamykających się drzwi.
***
Przesiedziałem w kuchni dobrą godzine zastanawiając
się co by tu teraz zrobić. W końcu uznałem, że nie ma sensu
leżeć dalej w pokoju więc postanowiłem wziąć długą kąpiel.
Więc siedziałem w wannie z godzinę. Potem cierpliwie czekałem aż
moje włosy mi wyschnął, żeby móc się ubarć. Kiedy już się
ogarnąłem była 09.30 i zupełnie nie miałem pojęcia co dalej.
Już chciałem do niej pojechać ale uzałem, że na 99 % pewnie śpi
więc pojechanie do niej teraz odpada w zupełności. Poza tym nawet
nie wiem co mam jej powiedzieć. Co ja sobie w ogóle wyobrażałem?
Że do niej pójdę i co? Może : „Hey to ja chłopak z lotniska.
Mam twój portfel i od dwóch tygodni nie mogę przestać o tobie
myśleć chociaż wcale cię nie znam. Umówisz się ze mną?” Nie
oddanie jej tego portfela osobiście jest złym pomysłem. Ale nie
mogę przestać o niej myśleć i to jest chyba najsilniejszym
argumentem. Gdybym nie czuł się do niej w jakiś magiczny sposób
przyciągnęty oddałbym jej ten portfel i tyle. Ale nieee moje życie
musi być skomplikowane! Ugh. Okej nie będę tutaj siedział i się
nad sobą użalał. Idę się przywitać z chłopcami.
***
Jest 13.00 a ja nareszcie postanowiłem ruszyć w
kierunku domu Jessici. Długo chodziłem po parku i zastanawiałem
się czy iść czy nie iść. Jednak postanowiłem pójść, bo ta
dziewczyna nie daje mi spokoju. Jednak jestem egoistą. Wysiadłem z
auta i zamarłem na widok jej domu. Był piękny. Nie wiedziałem, że
jej rodzice są aż tak dziani. Nie pewnie podeszłem do drzwi
wejściowych. Kiedy zadzwoniłem do drzwi usłyszałem jakiś huk.
Zamarłem na chwile ale dopiero potem zdałem sobie sprawę z tego,
że chyba ją wystraszyłem. Zadzwoniłem jeszcze raz. Tym razem
usłyszałem :
-Już idę!-
Ma cudowny głos. Jeszcze piękniejszy niż go
zapamiętałem. Kiedy lekko je uchyliła jej oczy były najpierw
przerażone a potem zdezorientowane.
-Witaj, piękna- przywitałem się. Nie było mnie stać
na nic lepszego. Byłem na to zbyt zdenerwowany. Jess chyba nie miała
zbytniego doświadczenia jeżeli chodzi o chłopców bo momentalnie
spłonęła rumieńcami.
-S … skąd w … wiedziałeś gdzie m … mieszkam?-
wyjąkała.
-Oh ehm zapomniałem oddać ci twój portfel i uhm
chciałem ci go oddać.- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się
zawadiacko. Zanim Jess mi odpowiedziała wzięła głęboki oddech
chyba żeby się trochę uspokoić i przestać się jąkać.
-Dzięki. To b.. bardzo miło z twojej s .. strony.-
powiedziała i uśmiechnęła się nieśmiało.
-Ehm ty jesteś sama w domu?- zapytałem z wyczuwalnym
zmartwieniem w głosie. Co do cholery się ze mną dzieje?
-Uh tak moi rodzice są w pracy- odpowiedziała
niewinnie.
-Nie boisz się, że ktoś się tu włamie?- zapytałem.
-C .. co? Niby kto?- zapytała lekko panicznym głosem.
-No gdybym to nie był ja tylko jakiś włamywacz...-
powiedziałem poważnie.
-No tak … ale niby po co ?- zapytała zestresowana.
-Bo jesteście dziani?- zapytałem z uśmichem.
-Oh.- tylko tyle powiedziała.
-Jak chcesz to mogę cię popilnować- powiedziałem
uwodzicielsko.
-J … jak chcesz- powiedziała i znikneła w mieszkaniu
dając mi wolną rękę.
Muszę się ogarnąć i zachowywać jak zwykle kiedy
przebywam z dziewczynami. No dalej Styles dasz radę!
Jess's POV:
Cała się trzęsłam kiedy usłyszałam jego kroki za
mną. Spanikowana nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc tylko
krzątałam się bez celu po pokoju. Zupełnie nie spodziewałam się
jego obecności w moim domu! W sumie bardzo się cieszę, że mnie
odwiedził. Tylko problem w tym, że zupełnie nie wiem jak się gada
z chłopakami! Nasza pierwsza wymiana zdań nie była taka jak chciałam.
Muszą wziąć się w garść i przestać się jąkać. Zrezygnowana
opadłam na kanpę i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Po chwili
poczułam jak kanapa obok mnie się ugieła. Jestem oficialnie
przerażona!
-Miałaś dzisiaj jakieś plany, skarbie?- zapytał
tajemniczy chłopak obok mnie.
-W sumie to nie.- odpowiedziałam z wachaniem. Ale się
nie zająkałam! Jess, czynisz postępy.
-Co ty na to żeby wykorzystać go na lepsze poznanie
siebie nawzajem?- zamruczał zielonooki przystojniak.
-Uhm czemu nie ...- odpowiedziałam lekko się
rumieniąc.
-Okej. Chesz zacząć, Jessico?- zapytał chłopak.
-Wiesz, że to nie fair. Ty znasz moje imię a ja
twojego nie.- udałam oburzenie. Nie wiem dlaczego ale nagle nie
krępowałam się już przy nim tak jak jeszcze przed chwilą.
Chłopak też wydawał się bardziej rozluźniony.
-Przepraszam bardzo. Gdzie moje maniery. Proszę mi
wybaczyć, panno Jessico. Nazywam się Harry Styles.- powiedział
Harry wstając przy tym z kanapy. Zachichotałam cicho kiedy wziął
mnie za rękę i teatralnie ją pocałował.
***
-Jesteś głodna?- zapytał Harry kiedy wyświetlacz w
kuchni pokazywał już 15.27. Prawdę mówiąc byłam więc lekko
skinęłam głową.
-Ugotować ci coś?- zapytał Harry uśmiechając się
do mnie i tym samym pokazując swoje śliczne dołeczki.
-Nie musisz. Dam radę.- powiedziałam również się
uśmiechając.
-No i bądź tu mądry! Starasz się być dżentelmenem
a ona nie nie musisz. Kobiety ...- powiedział Harry bardziej do
siebie niż do mnie na co wybuchnęłam śmiechem. Czułam się tak
jakbym znała Harrego nie kilka godzin a kilka lat. Trochę się o
nim dowiedziałam ale jeszcze nie wystarczająco dużo. Wiem, że
chodzi do liceum i że ma 18 lat oraz prawo jazdy a co za tym idzie i
własny samochód. Mieszka ze znajomymi i gra w zespole „One
Direction”. On o mnie też się dużo dowiedział, ale nie
powiedziałam mu, że jestem adoptowana. Chyba nie byłam na to
gotowa. Z westchnieniem podniosłam się z kanapy kiedy zaburczało
mi w brzuchu. Zajrzałam do lodówki i z westchnieniem stwierdziłam,
że nie ma nic konkretnego do jedzenia i muszę iść na zakupy.
Poinformowałam o tym Harrego który zgodził mi się towarzyszyć.
Szybko zebraliśmy się do wyjścia i ruszyliśmy na pieszo do
supermarketu.
-Hey Jess. Mam pytanie.- zapytał Harry po chwili.
-Słucham.- powiedziałam z uśmiechem.
-Jak to jest, że nigdy cię tutaj nie widziałem.
Przeprowadziłaś się czy jak?- zapytał Harry. W jego zielonych
oczach pojawiła się ciekawość.
-Ja .. uhm .. cóż ...- nie dokończyłam bo nagle ktoś
za nami zawołał Harrego po nazwisku. Oboje odwróciliśmy się w
tym samym momencie. Za nami stał wysoki mężczyzna (wyższy od
Harrego) cały pokryty tatuażami. Chciałam zapytać Harrego kto to
jest ale nie było mi to dane, ponieważ pięść nieznajomego
powędrowała w stronę twarzy Harrego. Jednak Harry był na tyle
szybki, że zdążył wyminąć jego uderzenie. Po chwili nieznajomy
już leżał na ziemi a Harry siedział na nim okładając go
pięściami. Byłam przerażona kiedy spojrzałam mu w oczy. Zielone
tęczówki Harrego niemal całe zniknęły i zastapiła je bez duszna
czerń. Nie byłam w stanie ani uciec ani krzyknąć. Po prostu
stałam z przerażeniem wymalowanym na twarzy i przyglądałam się
całemu zajściu. Kiedy Harry nareszcie na mnie spojrzał wróciło
mi czucie i zaczęłam biec ile sił w nogach do domu.
-Jess!- usłyszałam za sobą głos Harrego i jego
ciężkie buty. Po chwili był już za mną. Dogonił mnie a ja się
go bałam. Nie docierało do mnie, że to ten sam chłopak który
siedział ze mną na kanapie, śmiał się i żartował. Nie
kontrlowałam już swoich emocji i łzy zaczęły lecieć po moim
policzku. Nagle poczułam jego dużą dłoń na moim ramieniu i
momentalnie zostałam odwrócona przodem do niego. W jego oczach
malowała się troska i … strach?
-Boisz się mnie … - wyszeptał. Brzmiało to bardziej
jak stwierdzenie niż pytanie. Kiedy odwróciłam wzrok Harry puścił
moje ramię a ja zniknęłam w domu zostawiając go tam samego.
********************
UWAGA !
Ponieważ chcieliście ak szybko rozdział jest on nie sprawdzony. Mam nadzieję, że nie doszukacie się większych błędów.
Kocham was <3