piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 13

Harry posiedział jeszcze chwilę, zjadł obiecaną kolację i wyszedł późnym wieczorem. Szczerze przyznam, że kiedy wyszedł poczułam strach. Czego ta chora osoba od nas chcę? Nie rozumiem tego. Ugh no okay nieważne. Mimo głowy zapełnionej różnymi dziwnymi myślami poszłam do kuchni odgrzać rodzicom obiad. Akurat na czas, ponieważ równocześnie z pikaniem mikrofali drzwi wejściowe się otworzyły i do domu wpadli rodzice. Ostatnio dużo pracowali, ale nie miałam im tego za złe. Wiedziałam, że ten stan rzeczy nie potrwa długo. 

- Witaj Skarbie! - przywitali mnie chórem rodzice. 

- Hejka - powiedziałam podchodząc i każdemu z nich dając mocny uścisk. Mimo, że nie byli oni moimi biologicznymi rodzicami kochałam ich. Byli moimi rodzicami mimo tego. Najlepszych jakich tylko mogłam sobie wymarzyć. Czasami (ale to bardzo rzadko) wyobrażałam sobie czy moi biologiczni rodzice kiedykolwiek będą chcieli się ze mną skontaktować. Co robię? Mogę się z nimi zobaczyć poznać ich. Ale będą to dla mnie tylko ludzie którzy wydali mnie na świat a potem oddali. Nie będę ich traktować jak rodziców. Mogę utrzymywać z nimi kontakt, ale mam już i Mamę i Tatę. 

- Hmmm co tak pysznie pachnie? - zachwyciła się Mama. 

- Ahh nie mówiłam wam. Harry przyszedł mnie dzisiaj przeprosić. No i tak się jakoś złożyło, że został chwilę i zrobiliśmy obiad razem. - powiedziałam kiedy zdradziecki rumieniec bezczelnie wpełzł na moje policzki. 

- I co jak było? - Mama puściła mi znacząco oczko. 

- Skoro ten chłopak tak się tobą interesuję chyba powinienem go poznać. No wiesz taki mój ojcowski obowiązek. - powiedział Tata szturchając mnie w ramię. 

- Jakby zaszła taka potrzeba to go pogonię - powiedział mi na ucho na co zachichotałam. Czułam się bardzo dobrze i swobodnie w towarzystwie rodziców co może się dla niektórych wydawać dziwne. Ale ja miałam naprawdę fajnych rodziców i kochałam spędzać z nimi czas. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę a potem poszłam do siebie. Za tydzień szkoła. Ciekawa jestem jak to będzie. 

***

W nocy spałam tak dobrze jak jeszcze nigdy. Zadowolona spojrzałam na telefon i ... miałam wiadomość od Harrego. 




Nic nie poradzę ale buzia sama zaczęła mi się cieszyć. Szczerzyłam się do ekranu! Jeju Jess ogarnij się proszę i odpisz coś temu chłopakowi bo pomyśli, że ci nie zależy. Ugh tylko co? Po długim namyślę odpisałam mu i tak sobie pisaliśmy jakbyśmy znali się lata. 



Harry chcę się ze mną zobaczyć!!! Czyli jednak trochę mnie lubi. Hihi. Oh boże muszę iść się ogarnąć. Tak mało czasu a tyle do zrobienia. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam w stronę łazienki żeby się umyć, przebrać, umalować i ogarnąć włosy. 


Postanowiłam nie myć jeszcze włosów, ponieważ nie były one jeszcze tłuste. Ale nie były też świeże dlatego postawiłam na warkocz, którego przerzuciłam przez ramię. Pomalowałam rzęsy tuszem, pod oczy nałożyłam trochę korektora i wykończyłam wszystko eyelinerem. Całkiem zadowolona z efektu udałam się do szafy. Miałam pewien problem z wyborem stroju. Stawiałam jednak na to, że nie pójdziemy do restauracji, dlatego wybrałam niebieskie spodnie i luźną bluzkę. Do tego kilka dodatków. 


Zadowolona z efektu końcowego zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Później nie zostało mi nic innego jak czekanie na przystojniaka z zielonymi oczami i dołeczkami.




***************************************

Tak wiem jestem okropna. Ale najpierw mnie nie było bo wyjechałam i nie miałam laptopa. A potem miałam po części lenia a po części brak weny i nastroju. Także przepraszam postaram się poprawić. Obiecuje 

ps Kocham Was i następny rozdział będzie interesujący ;) 











środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 12

Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. 

-Mamy dzisiaj jakiegoś pech ... - wyszeptał Harry i niechętnie się ode mnie odsunął. Kiedy szłam otworzyć drzwi nogi miałam jak z waty. Nie wiem czy to normalne, ale ja tak miałam. Jeszcze raz popatrzyłam na Harrego zanim otworzyłam drzwi wejściowe. Ku mojemu zaskoczeniu nikogo w nich nie było. Na wycieraczce leżała jedynie dokładnie zaklejona koperta a na niej moje imię. Trochę mnie to zdziwiło, jednak zaintrygowała mnie ta koperta więc ją podniosłam. Zdezorientowana wróciłam z tajemniczą kopertą do mieszkania. Harry siedział sobie wygodnie na kanapie i oglądał telewizję. Kiedy weszłam do salonu spojrzał na mnie pytająco. 

-Kto to był ?- zapytał. 

-Nikogo nie było. Leżała tylko ta koperta- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Harry teraz zaintrygowany tym co trzymam w ręce wstał i zaczął iść w moją stronę. Kiedy stał już obok mnie zaczęłam powoli otwierać tajemniczą kopertę. Ku mojemu zaskoczeniu okazała się to być krótka lecz treściwa notka: "Fajna z was parka. Cieszcie się swoim szczęściem póki możecie - Anonymus" Czułam się jak sparaliżowana. Co to do cholery jest?! Wzięłam jeden głęboki oddech żeby się uspokoić. Harry natomiast brał dużo krótkich i urywanych oddechów. Był bardzo zdenerwowany. 

Kto mógł to napisać ? - zapytałam prawie niesłyszalnie, ale Harry i tak usłyszał.

- Nie martw się. Nie pozwolę żeby coś ci się stało. Będziesz bezpieczna. Obiecuję. - powiedział Harry i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Tak w niego wtulona czułam się więcej niż bezpiecznie. 


********

Nooo i w końcu to mamy! Przepraszam , ale 

1. Zgubiłam rozdział, bo miałam go na kartce 

2. Postanowiłam go całkowicie zmienić. 

Także wybaczcie, ale chyba mi się udał co? Nie wiem oceńcie sami. 

Jeszcze dzisiaj można się spodziewać Rozdziału 13. ♥

Kocham 


piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 11

Harry's POV :
Co do ... ?
-Jess? Jess! Obudź się!- wrzasnąłem przerażony cały czas nerwowo potrząsając dziewczyną. Kto do niej dzwonił? Czego chciał? I dlaczego ona do cholery zemdlała?! To są chyba jakieś jaja! Czuje się jak w kiepskim filmie. Powoli wracała mi zimna krew i postanowiłem przenieść Jess na kanapę. Następnie udałem się do kuchni po mokry ręcznik. Cały czas starałem się ją ocucić i dopiero po pięciu długich minutach blada dziewczyna, o czarnych włosach oraz różowych ustach (niczym Królewna Śnieżka) pomału się budziła. Wzrok miała zamglony i zdezorientowany. Chciała wstać ale delikatnie znów ułożyłem ją na kanapę.
-Jess? Jak się czujesz ? - zapytałem tak delikatnie jak tylko potrafiłem.
-Harry? C... co się stało?- zapytała cicho (niemal szeptem) Jess.
-Nic nie pamiętasz ?- zapytałem z niepokojem.
-Daj mi chwilę.- poprosiła Jessica.
Mina dziewczyny zdradzała, że ewidentnie stara sobie coś przypomnieć.
-Zadzwonił telefon. Odebrałam a potem ... nie wiem co się stało. Obudziłam się na kanapie. Harry czy ja zemdlałam ?- zapytała z paniką Jess.
-Tak. Chcesz jechać do szpitala ?- zapytałem.
-Nie. Nic się nie stało. To napewno przez stres.- powiedziała Jessica już głośniej pomału podnosząc się do pozycji siedzącej. Chciałem ją powstrzymać ale dała mi znak ręką, że jest w porządku. Skoro tak uważała ...
Jess's POV :
Ciemność. Tylko o tym mogłam myśleć. Miejsce w którym się znalazłam było ciemne i ciepłe. Za nic w świecie nie chciałam go opuszczać bo było mi tutaj bardzo dobrze. Czy ja umarłam ? Czy tak właśnie wygląda śmierć ? Nie, nie mogłam umrzeć. Robiło się coraz jaśniej więc chyba jeszcze żyłam . Byłam zła. Nie chciałam opuszczać tego miejsca. Było mi tutaj tak ciepło i miło. Jednak w jednym momencie wszystko się zmieniło. Dlaczego ? Bo usłyszałam swoje imię. Moje imię zostało wypowiedziane z bólem, paniką i ... ten piękny głos. Kto mnie woła ? Do kogo należy tak śliczny głos? Harry! To Harry mnie wołał! Było coraz jaśniej aż w końcu się obudziłam. Pierwszą rzeczą którą zobaczyłam były te piękne zielone oczy. Jak dwa szmaragdy wpatrywały się we mnie. W tych jakże pięknych oczach było widać najpierw panikę i rozpacz którą jednak po chwili zastąpiła ulga i pewnego rodzaju szczęście.
****
Po krótkiej wymianie zdań w końcu przypomniałam sobie wszystko. Ja z Harrym na kanapie, przerwany pocałunek, telefon, groźby.
-Napewno nie chcesz jechać do szpitala?- zapytał Harry już chyba po raz trzeci. W między czasie zrobił mi herbatę oraz owinął kocem.Chyba nadal nie był przekonany, że wszystko ze mną w porządku. Uśmiechnęłam się lekko.
-Naprawdę Harry. Już wszystko okay.- powiedziałam ziewając.
-Jesteś zmęczona?- zapytał troskliwie Harry.
-Tak. Sama nie wiem czemu. Nie powinnam być zmęczona. Przecież ... - nie zdążyłam dokończyć bo Harry mi przerwał.
-Spokojnie. To napewno nic takiego. Chcesz to zaniosę cię na górę i sobie pójdę.- zasugerował Harry.
-Nie chcę mi się jeszcze spać. I tak muszę zaczekać na rodziców. Poza tym zaraz pewnie mi minie to zmęczenie. W końcu trzeba ugotować jakiś obiad.- powiedziałam wstając z kanapy.
-Pomożesz mi?- zwróciłam się do Harrego.
-Oczywiście miladie.- powiedział z ukłonem Harry po czym podszedł do mnie.
***
Przy gotowaniu duuużo się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Parę razy jeszcze oberwałam mąką a on jajkiem. Teraz ja miałam białe włosy i fartuszek a on jajko we włosach i na twarzy. Ale obiad wyszedł nam całkiem dobry. Poszliśmy się wykąpać (ja na górze a Harry na dole) po czym nakryliśmy do stołu.
-Harry?- zapytałam niepewnie.
-Tak?- zapytał chłopak patrząc w moim kierunku.
-Wiesz uhm myślałam sobie,że może uhm chcesz .... ehhh zostać na kolacji?- powiedziałam z wielkim wysiłkiem. Harry uśmiechnął się łobuzersko a ja spłonęłam rumieńcami. Wpatrywałam się w podłogę i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Nagle Harry podszedł do mnie i chwycił mnie za podbródek tak, żebym patrzyła mu prosto w oczy. Byłam nim strasznie onieśmielona. Po patrzył mi głęboko w oczy i wyszeptał :
- Z wielką przyjemnością.-
Kiedy poczułam jego oddech zrobiło mi się słabo. Pachniał miętą i był tak idealny jak na filmach. I znowu nasze usta dzieliły centymetry ...
*******
aaaaaaa no i co? :D jak się podoba?
ps. wszystko przez presję takiego jednego ludzia (ta osoba będzie wiedzieć że o nią chodzi :3) ale to chyba dobrze ?
Kocham!!

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 10

I właśnie w tym momencie zadzwonił telefon. Nie chętnie odsunęłam się od Harrego żeby odebrać. Harry wyraźnie niezadowolony tylko wymamrotał coś pod nosem i włączył sobie telewizor. Uśmiechnęłam się pod nosem ponieważ przypominał małe dziecko które nie dostało zabawki i teraz ma Focha. W końcu dotarłam do telefonu i go odebrałam. Nadal rozbawiona podniosłam słuchawkę.
-Halo?- spytałam.
-Cześć skarbie- powiedział jakiś męski głos po drugiej stronie linii.
-Przepraszam? Czy my się znamy?- zapytałam już z wyraźną paniką w głosie.
-Oj kochanie spokojnie. Ty mnie nie znasz ale ja ciebie znam. Znam i to bardzo dobrze.- powiedział tajemniczy głos. Nie wiedziałam co mam zrobić. Harry najwyraźniej zauważył moje przerażenie, bo wstał z kanapy i szedł w moim kierunku. Dałam mu tylko znak żeby nie podchodził i był cicho. Chciałam sama to rozwiązać. To napewno tylko jakiś głupi żart.
-Posłuchaj. Nie wiem czego ode mnie chcesz ale powiem to tylko raz. Nie dzwoń więcej do mnie, rozumiesz?- powiedziałam najsurowszym tonem na jaki mnie było stać. Byłam z siebie dumna, bo nie spodziewałam się, że głos nie zadrżał mi nawet na chwilę.
-Ha ha ha oj Jessi. Słodka jesteś kiedy się denerwujesz. Posłuchaj chyba nie chcesz żeby tobie albo twojemu kochasiowi coś się stało?- powiedziała złowrogo tajemnicza osoba. Zatkało mnie. Teraz nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Co to miało być? Dlaczego on mi groził? Co gorsza ... dlaczego groził Harremu? Kim jest ten człowiek ? Czego on ode mnie chciał? Milion pytań przewijało się przez moją głowę. Spojrzałam na Harrego. Przyglądał mi się z wyraźnym niepokojem. Wahał się czy nie podejść ale w końcu uszanował moją prośbę. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
-Twoje milczenie uznam za odpowiedź twierdzącą. Nic wam nie zrobię pod warunkiem, że zrobisz to, co ci każe. Chyba nie chcesz żeby Harry dowiedział się, że jesteś sierotą której nikt nie chce? Bądź grzeczna a wszystko będzie w porządku.- odezwał się głos o którym już dawno zdążyłam zapomnieć. Połączenie zostało przerwane. Stałam jak osłupiała. Odłożyłam słuchawkę i nic więcej nie pamiętam.
Harry's POV :
Ahhh te telefony. Zawsze psują te najfajniejsze chwilę ! Jess miała ze mnie chyba niezły ubaw kiedy podchodziła do telefonu. Ale jej mina diametralnie się zmieniła podczas rozmowy. Kiedy zauważyłem zmianę na jej twarzy chciałam podejść i zapytać co się stało. Powstrzymała mnie jednak ruchem ręki. Normalnie nie słucham się innych tak łatwo. Ale chciałem jej wynagrodzić moje ostatnie zachowanie i posłuchałem. To był błąd. Rozmowa nadal trwała a Jess coraz bardziej bladła. W końcu odłożyła słuchawkę na swoje miejsce. Już miałem coś powiedzieć jednak nie zdążyłem. Jess oparła się o ścianę i bezwładnie się na niej osunęła.
*******
Hejjj :) przepraszam za tą niemiłosiernie długą przerwę ale mam problemy z komputerem i nadal ich nie rozwiązałam. Ale będę pisać na telefonie bo sama jestem podekscytowana co będzie dalej.
Kocham Was!

czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 9



Harry's POV:

Jak tak dalej pójdzie to zwarjuję. Zamkną mnie w wariatkowie i tyleście mnie państwo widzieli. Cholera. Stoję pod jej domem już jakąś godzinę i nie wiem czy wejść czy nie. Przez kilka ostatnich dni nic nie robiłem oprócz leżenia na kanapie i picia róźnych napojów alkoholowych. Z mojego otępienia wyrwał mnie dady dzisiajszego ranka zanim jeszcze cokolwiek wypiłem.
Hazz. Niall opowiedział nam co się stało. No wiesz z Jess. Przykro nam ale może nie wszystko jeszcze stracone. Stary mówię to tylko dlatego, że się o ciebie matrwię. Masz dwie opcje : albo nadal będziesz się nad sobą użalać albo ogarniesz się, pojedziesz do niej i powiesz jej kto to jest i czemu nie traktowałeś go lajtowo. Napewno zrozumie.” powiedział Liam. Dodał mi tym otuchy i zebrałem się w sobie. A teraz siedzę tutaj w samochodzie i nie wiem czy jednak nie lepiej wrócić do domu. Harry nie bądź tchórzem! Wysiadłem z samochodu i jeszcze raz sprawdziłem czy aby na pewno nie ma jej rodziców. Zapukałem do drzwi i w niepokoju cierpliwie czekałem aż ktoś mi otworzy. Prawdę mówiąc nigdzie mi się nie spieszyło. Może nawet nikogo nie było w domu. Okej chyba naprawdę nikogo nie ma. Żeby jeszcze mieć czyste sumienie zadzwoniłem drugi raz. I nic. To znak, że muszę o niej zapomnieć i tyle. Dobra idę stąd. Kiedy już miałem zamiar odejść drzwi jej domu się otworzyły.

Jess's POV:

Ostatnie dnie spędziłam w łóźku myśląc o tym wszystkim. Wiem, że powinnam o nim zapomnieć ale nie mogę. Rodzicę bardzo mi pomogli w tym wszystkim za co bardzo jestem im wdzięczna. Źle ostatnio sypiam i późno wstaję. Dzisiaj jest jakiś wyjątek, bo wstałam o 9.00 i postanowiłam się ogarnąć. Nie mogę całego życia przeleżyć w łóżku. Mama była takiego samego zdania. Widziałam jak szczerze się ucieszyła na mój widok ubranej, umalowanej i z czystymi włosami. Przed wyjściem do pracy upichciła mi pancaksy. Były pyszne! Kiedy już skończyłam jeść i pozmywałam po sobie zasiadłam przed telewizorem. Nie miałam pojęcia co chcę dzisiaj robić. Napewno nie będę siedzieć w domu (przynajmniej nie sama) bo za dużo myślę. Może odwiedzę Vanessę? Tak chyba tak zrobię ale póki co muszę posprzątać w pokoju. Wstałam z kanapy i poszłam do komórki po odkurzacz i inny detergenty. Skoro już robię porządki to posprzątam łazienkę i bibliotekę.
***
Sprzątanie zajęło mi chyba jakieś dwie godziny ale o dziwo nie byłam jakoś strasznie zmęczona. Ale jaka dumna z siebie, że tyle dałam radę zrobić w dwie godziny. Odniosłam środki czyszczące z powrotem do komórki i znowu usiadłam na kanapie. Była dopiero 12 a z Vanni mogłam się spotkać dopiero o 13. Ponieważ nie chciałam bezczynnie siedzieć więc postanowiłam udać się na jakieś zakupy. Poleciałam na górę żeby jeszcze poprawić swój wygląd i spakować potrzebne mi rzeczy czyli iPhona, pieniądze i bilet miesięczny. Właśnie szukałam telefonu z moim pokoju kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Nie miałam pojęcia kto to może być, ponieważ nie oczekiwałam gości. Najpierw postanowiłam zignorować dzwonek do drzwi jednak zeszłam na dół żeby w razie czego móc sprawdzić kto to. Kiedy byłam na schodach dzwonek zadzwonił po raz drugi. Podeszłam do drzwi i niepewnie lecz z uśmiechem je otworzyłam. Spodziewałam się listonosza więc otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale to co zobaczyłam kompletnie odebrało mi mowę. Właściwie nawet nie pamiętałam już co chciałam powiedzieć. Po prostu tam stałam i wpatrywałam się w chłopaka z lokami i zielonymi oczami który był tak samo zdziwniony i lekko wystraszony moim widokiem. Zapewne nie spodziewał się, tego że ktoś mu otworzy. Harry otrząsnął się jednak szybciej ode mnie.
-Cześć Jess. Czy uhm mogę wejść?- zapytał wyraźnie skrępowany chłopak.
-Hej ...- powiedziałam tylko i przesunęłam się dając mu znak że tak.
-Dzięki- powiedział Harry wchodząc do mojego domu.
Harry chciał coś powiedzieć ale przerwałam mu kiedy tylko otworzył usta.
-Po co tutaj przyszedłeś?- zapytałam normalnym tonem. Byłam wyraźnie zdziwiona nagłym przypływem odwagi. Harry też był zdziwiony i to do tego stopnia, że zajęło mu dorych kilka chwil żeby zrozumieć co do niego powiedziałam.
-Ja … w sumie to nie wiem. Ostatnio trochę głupio wyszło i chciałem cię przede wszystkim przeprośić i prosić abyś dała mi możliwość wyjaśnienia ci mojego zachowania.- powiedział Harry zerkając to na mnie to na podłogę. Szczerze to nie miałam pojęcia co powiedzieć. W sumie przez cały tydzień nie marzyłam o niczym bardziej. Chciałam wyjaśnień ale jednak nie byłam do końca pewna czy jestem na nie gotowa.
-Okay. Siadaj- powiedziałam w końcu. Bo co mi szkodzi? Jeżeli jego wyjaśnienie mnie nie przekonają to najwyżej wywalę go z domu.
-Dzięki- wymamrotał Harry i udał się w stronę kanapy. Niepewnie usiadła obok niego zachowując jednak lekki dystans między nami.
-Słuchaj Jess nawet nie wiem od czego zacząć. Na początek może cie przeproszę. Jess tak strasznie mi przykro, że musiałaś widzieć mnie takiego. Normalnie … nie biję ludzi jak popadnie. Ale uwierz mi ten koleś sobie na to zasłużył. On mnie tak jakby prześladuje. Mieliśmy kiedyś starcie w klubie pobiliśmy się. Ale dla mnie na tym się skończyło. On nie chciał mi odpuścić i … - Harry nie dokończył. Chciał mi coś powiedzieć ale nie przychodziło mu to łatwo.
-Nie muszę znać szczegółów jeżeli są dla ciebie aż tak bolesne. Zrobił coś złego, tak?- zapytałam nie chcąc dalej patrzeć jak się męczy.
-T … tak. Od tamtego czasu nie widziałem się z nim a teraz kiedy wrócił nie wytrzymałem. I tego nie żałuję. Żałuję tylko tego, że musiałaś na to patrzeć. I .. że się mnie bałaś. Nie chciałem tego … - dokończył Harry. -Przepraszam ...- dodał ledwo słyszalnym szeptem.
-Okay. Już rozumiem. Nie boję się ciebie … już- powiedziałam patrząc na niego.

-To dobrze bo nie chcę żeby tak było.- powiedział Harry, przysunął się bliżej i położył rękę na moim kolanie. Do mojego móżgu nie docierało nic z tego co się właśnie dzieje. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy przez jakiś czas. Nagle Harry zaczął przybliżać swoje usta do moich. Dzieliły nas zaledwie milimetry...

****************

Tak wiem jestem okropna. Przepraszam ale musiałam. Wyjaśnienie w następnym rozdziale który pojawi się niedługo bo mam dobrą wenę. Buziaki :* 


czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 8

Harry's POV:

Jak zwykle musiałem coś spaprać. Boże co ten idiota Tom robił koło jej domu?! Zawsze musi przyjść wtedy kiedy nie jest potrzebny. Zawaliłem na całej linii. Jest mi z tego powodu starsznie wstyd. Najgorsze jest to, że ona się mnie bała. Najfajniejsza dziewczyna jaką kiedy kolwiek poznałem bała się mnie. Nie chciałem tego. Nie chcę, żeby się mnie bała. Chcę, żeby czuła się przy mnie bezpiecznie. Chcę ją chronić i być przy niej kiedy będzie mnie potrzebować. Nie znam jej za długo ale już za nią tęsknie. Harry stop! Nie możesz się zakochać. Harry Styles nigdy się nie zakochuje. Przysiągłem to sobie przed dwoma laty i nie zamierzam tego zmieniać. Nie zniosłbym tego. Kiedy zostawiła mnie przed swoimi drzwiami nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Najpierw stałem tam jeszcze przez jakieś 15 minut a potem jeszcze długo siedziałem w aucie i myślałem. W końcu nie mając wyjścia odjechałem i tak włóczyłem się po mieście bez celu. No i w takie sposób trafiłem tu gdzie aktualnie się znajduję : w barze dwie ulice od domu. Właśnie zamawiałem drugiego drinka kiedy do baru weszła ładna (może tylko za mocno umalowana) blondynka. Kiedyś takie mi się podobały ale teraz jakoś straciłem nimi zainteresowanie. Blondyna przysiadła się do mnie i obdarzyła mnie uśmiechem ale nie za bardzo mnie to obchodziło. Ona jednak się nie poddawała i zaczęła rozmowę.
-Cześć- rzuciła w moją stronę.
-Hej- odbąknąłem cicho.
-Często tutaj wybawsz przystojniaczku?- zapytała blondyna.
-Tylko okazyjnie- odpowiedziałem nawet na nią nie patrząc.
-Wielka szkoda. Chciałabym cię częściej widzieć tutaj- powiedziała dotykając przy tym mojego ramienia.
-Niestety nie przychodzę tutaj często i raczej nie zacznę.- odpowiedziałem i strząsnąłem sobie jej rękę z ramienia.
-Oj nie bądź taki. Ja cię do niczego nie zobowiązuje.- zamruczała mi do ucha i ścisnęła lekko moje udo.
-Ehm nie dziękuję.- powiedziałem wstając. Jak widać nie dane było mi się napić. Ehh. Ciężki jest mój żywot. Okej czyli pozostało mi jedynie iść do domu i mieć nadzieję, że chłopcy obficie zaopatrzyli barek. Niestety nie dane mi było zostać samemu, ponieważ zaraz obok mnie pojawiła się ta natrętna blondyna.
-Eyy no nie bądź taki drętwy.- powiedziała śmiejąc się. A potem spoważniała i gwałtownie złapała mnie za ramię i pociągnęła w swoją stronę zmiejszając dystans między nami.
-Słuchaj, wiem jaki jesteś. Nawet nie staraj się zmieniać bo chcę się z tobą zabawić, albo cię zniszczę, zrozumiano?- syknęła.
-Odwal się ode mnie.- powiedziałem ostro i wyrwałem się z jej uścisku ruszając dalej przed siebie.
-Jeszcze się policzymy, Styles!- warknęła dziewczyna i obrażona wróciła do baru. Co to do cholery było?! Nieważne. Teraz przynajmniej będę mógł w spokoju się nachlać.


Jess's POV:

Nie wiem co się ze mną dzieje. Po odejściu Harrego straciłam apetyt i chęć na cokolwiek. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Jednak nie dane mi było spokojnie zasnąć. Przez pół nocy leżałam, myślałam i płakałam na przemian. Nie wiem dlaczego ten chłopak wywiera na mnie tak silne emocje. Przecież prawie wcale go nie znam! Ugh dobra jest 03.23 trzeba iść spać. Wiem, że nie zasnę ale spróbować zawsze można, prawda? No i takim sposobem zasnęłam o 4.13.


Na następny dzień byłam strasznie nie wyspana mimo tego, że obudziłam się dość późno. Wczoraj nie zamieniłam z rodzicami ani słowa. Nie czułam się z tym najlepiej, ponieważ codziennie z nimi rozmawiałam. Chociaży wieczorem kiedy wracali z pracy do domu. Dziwne uczuce tak z nimi nie gadać. Przy śniadaniu nie bardzo miałam apetyt ale coś tam zjeść musiałam. Rodzice od razu zauważyli, że coś jest ze mną nie tak. „Jess, skarbie coś się stało?”, zapytała zatroskana Mama. W sumie to mogę z nimi rozmawiac o wszystkim i nie chcę przed nimi nic ukrywać. Z drugiej jednak strony nie wiem jaką opinię wyrobił sobie Harry. Wyglądał przerażająco kiedy wczoraj bił tego faceta. Ale jednak są moimi rodzicami i mam w nich wsparcie bez względu na to co pomyślą o Harrym. „Uhm … nic wielkiego. Wczoraj kiedy was nie było przyszedł tutaj taki chłopak z którym zderzyłam się na lotnisku. W moim roztargnieniu zapomniałam portwela a on przyszedł mi go oddać. Trochę pogadaliśmy a potem poszliśmy do sklepu. Jednak w drodze jakiś gość próbował go uderzyć. Harry zrobił unik ale zaraz potem rzucił się na niego z pięściami. Uciekłam z tamtąd ale Harry mnie dogonił. Nic mi nie zrobił stwierdził tylko, że się go boję i chyba go to zabolało. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć ...” opowiedziałam jak było i co mi leży na sercu. Rodzice ani razu mi nie przerwali. Cierpliwie słuchali. Chwilę się chyba jeszcze zatanawiali co powiedzieć, bo nic nie powiedzieli przez ładnych kilka minut. W końcu pierwsza odezwała się Mama. „Skarbie, zacznijmy może od tego, że cieszymy się że nam o tym powiedziałaś. Nie chcemy, żebyś cokolwiek przed nami ukrywała. A co do tego chłopaka to widzę, że ci się podoba. Mówisz o Harrym Stylesie, prawda?” powiedziała Mama a ja skinęłam głową. „Cóż”, kontynuowała, „to bardzo przystojny chłopak, jednak ma nienajlepszą opinię. Nie chcę go oceniać. Miał trudnę dzieciństwo i jest zamknięty w sobie. Hmm ma tak jakby dwie twarzę. Zapewne widziałaś je obie. Nie wiem czy należy się go bać czy lepiej czuć się przy nim bezpiecznie. Nie mam zamiaru go oceniać dopóki go nie poznam. Nie martw się na zapas. W razie czego możesz zawsze ze mną porozmawiać. Nawet jak w nocy nie będziesz mogła spać zawsze możesz do nas przyjść, pogadać, przytulić się cokolwiek będziesz chciała. Okej?”
Okej. Kocham was.” powiedziałam zadowolona.

My też cię kochamy.” odpowiedzieli chórem rodzice. 

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 7

Harry's POV:

Rano obudziłem się dość wcześnie. Nie mogłem spać bo strasznie się stresowałem spotkaniem z Jessicą. Obudziłem się o 06.00 i nie mogąc spać wybrałem się do kuchni bo chciałem zjeść śniadanie i w spokoju pomyśleć. Nie zdziwił mnie zbytnio widok Niall'a w kuchni pałaszującego dużego Cheesburgera. Tak tylko Niall je Cheesburgery o 6 nad ranem. Niall wręcz podskoczył kiedy otworzyłem lodówkę. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Tak bardzo był pochłonięty swoim jedzeniem. Ale to żadna nowość.
-Harry? Co ty robisz tak wcześnie na nogach?- zapytał zdziwiony Niall dłuwiąc się swoim Cheesburgerem. W sumie mnie to nie zdziwiło, ponieważ ja z chłopaków spię najdłużej.
-Dzień Dobry Niall. Też miło cię widzieć- odpowiedziałem wymijająco.
-Uhm dzień dobry Harry. Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. Już mi tu odpowiadaj.- powiedział Niall władczo biorąc kolejny pokaźny kęs swojej kanapki.
-No wiesz … nie mogłem spać więc jestem.- odpowiedziałem nie patrząc na niego.
-Harry od kiedy ty nie możesz spać ? Normalnie to śpisz jak zabity. Raz to spałeś tak mocno, że wyprosto … - zaczął Niall ale nie dokończył bo mu przerwałem. Teatralnie zatkałem sobie uszy palcami i zacząłem krzyczeć :
-La la la la la la nie słyszę cię. La la la.- na co zwskałem tylko śmiech Nialla.
-Okej okej tylko się tak nie drzyj bo obudzisz resztę. A teraz poważnie. Hazz widzę, że coś jest na rzeczy. Od kąd wróciłeś z Ameryki zachowujesz się co najmniej dziwnie. Nie mów mi, że wdałeś się w romans z jakąś amerykanką i się w niej zakochałeś. Stary związek na odległość jest do bani!- powiedział Niall żywo gestykulując.
-Pudło. Ale tak masz rację coś jest na rzeczy. Tyle, że ta laska jest stąd.- odpowiedziałem zrezygnowany. Miałam bardzo mało snu więc byłem bardziej skłonny mu o wszystkim opowiedzieć. No więc opowiedziałem mu o Jessice i o tym, że od tego czasu nie mogę przestać o niej myśleć.
-Woah stary poważna sprawa. A więc to stąd to dziwne zachowanie i bark snu? No teraz to cię rozumiem. Hazz musisz coś z tym zrobić!- powiedział Niall i żywo mną potrząsną.
-Niall uspokój się.Właśnie mam dzisiaj zamiar dzisiaj do niej jechać i oddać jej ten portfel.- powiedziałem śmiejąc się z jego dziecięcego entuzjamu.
-Stary! To na co ty jeszcze czekasz! Jedź do niej!- zawołł Niall który w międzyczasie zdążył wstać i teraz pcha mnie w stronę schodów.
-Niall stój! Stary jest dopiero 6.27 nie mogę teraz do niej jechać. Ona pewnie jeszcze śpi!- powiedziałem rozbawiony. Nialler raptem się zatrzymał i wrócił na swoje miejsce.
-Ah no tak masz racje. Sorki.- powiedział skruszony.
-Nic się nie stało. Jesteś nawet uroczy kiedy bywasz rozentuzjazmowany- odpowiedziałem zaczepnie uderzając go w ramie.
-Awww.- powiedział Niall teatralnie odwracając głowę w przeciewnym kierunku, żeby ukryć swoje zażenowanie.
-Dobra starczy tego dobrego- powiedział Niall biorąc ostatni kęs swojej „przekąski” -idę spać. Powodzenia Harry. Widzimy się wieczorem?- zapytał kierując się na górę do swojego pokoju.
-Raczej tak- odpowiedziałem mu. -Dobranoc żarłoczku- krzyknąłem jeszcze za nim a zaraz po tym usłyszałem dzwięk zamykających się drzwi.

***

Przesiedziałem w kuchni dobrą godzine zastanawiając się co by tu teraz zrobić. W końcu uznałem, że nie ma sensu leżeć dalej w pokoju więc postanowiłem wziąć długą kąpiel. Więc siedziałem w wannie z godzinę. Potem cierpliwie czekałem aż moje włosy mi wyschnął, żeby móc się ubarć. Kiedy już się ogarnąłem była 09.30 i zupełnie nie miałem pojęcia co dalej. Już chciałem do niej pojechać ale uzałem, że na 99 % pewnie śpi więc pojechanie do niej teraz odpada w zupełności. Poza tym nawet nie wiem co mam jej powiedzieć. Co ja sobie w ogóle wyobrażałem? Że do niej pójdę i co? Może : „Hey to ja chłopak z lotniska. Mam twój portfel i od dwóch tygodni nie mogę przestać o tobie myśleć chociaż wcale cię nie znam. Umówisz się ze mną?” Nie oddanie jej tego portfela osobiście jest złym pomysłem. Ale nie mogę przestać o niej myśleć i to jest chyba najsilniejszym argumentem. Gdybym nie czuł się do niej w jakiś magiczny sposób przyciągnęty oddałbym jej ten portfel i tyle. Ale nieee moje życie musi być skomplikowane! Ugh. Okej nie będę tutaj siedział i się nad sobą użalał. Idę się przywitać z chłopcami.

***
Jest 13.00 a ja nareszcie postanowiłem ruszyć w kierunku domu Jessici. Długo chodziłem po parku i zastanawiałem się czy iść czy nie iść. Jednak postanowiłem pójść, bo ta dziewczyna nie daje mi spokoju. Jednak jestem egoistą. Wysiadłem z auta i zamarłem na widok jej domu. Był piękny. Nie wiedziałem, że jej rodzice są aż tak dziani. Nie pewnie podeszłem do drzwi wejściowych. Kiedy zadzwoniłem do drzwi usłyszałem jakiś huk. Zamarłem na chwile ale dopiero potem zdałem sobie sprawę z tego, że chyba ją wystraszyłem. Zadzwoniłem jeszcze raz. Tym razem usłyszałem :
-Już idę!-
Ma cudowny głos. Jeszcze piękniejszy niż go zapamiętałem. Kiedy lekko je uchyliła jej oczy były najpierw przerażone a potem zdezorientowane.
-Witaj, piękna- przywitałem się. Nie było mnie stać na nic lepszego. Byłem na to zbyt zdenerwowany. Jess chyba nie miała zbytniego doświadczenia jeżeli chodzi o chłopców bo momentalnie spłonęła rumieńcami.
-S … skąd w … wiedziałeś gdzie m … mieszkam?- wyjąkała.
-Oh ehm zapomniałem oddać ci twój portfel i uhm chciałem ci go oddać.- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się zawadiacko. Zanim Jess mi odpowiedziała wzięła głęboki oddech chyba żeby się trochę uspokoić i przestać się jąkać.
-Dzięki. To b.. bardzo miło z twojej s .. strony.- powiedziała i uśmiechnęła się nieśmiało.
-Ehm ty jesteś sama w domu?- zapytałem z wyczuwalnym zmartwieniem w głosie. Co do cholery się ze mną dzieje?
-Uh tak moi rodzice są w pracy- odpowiedziała niewinnie.
-Nie boisz się, że ktoś się tu włamie?- zapytałem.
-C .. co? Niby kto?- zapytała lekko panicznym głosem.
-No gdybym to nie był ja tylko jakiś włamywacz...- powiedziałem poważnie.
-No tak … ale niby po co ?- zapytała zestresowana.
-Bo jesteście dziani?- zapytałem z uśmichem.
-Oh.- tylko tyle powiedziała.
-Jak chcesz to mogę cię popilnować- powiedziałem uwodzicielsko.
-J … jak chcesz- powiedziała i znikneła w mieszkaniu dając mi wolną rękę.
Muszę się ogarnąć i zachowywać jak zwykle kiedy przebywam z dziewczynami. No dalej Styles dasz radę!

Jess's POV:

Cała się trzęsłam kiedy usłyszałam jego kroki za mną. Spanikowana nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc tylko krzątałam się bez celu po pokoju. Zupełnie nie spodziewałam się jego obecności w moim domu! W sumie bardzo się cieszę, że mnie odwiedził. Tylko problem w tym, że zupełnie nie wiem jak się gada z chłopakami! Nasza pierwsza wymiana zdań nie była taka jak chciałam. Muszą wziąć się w garść i przestać się jąkać. Zrezygnowana opadłam na kanpę i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Po chwili poczułam jak kanapa obok mnie się ugieła. Jestem oficialnie przerażona!
-Miałaś dzisiaj jakieś plany, skarbie?- zapytał tajemniczy chłopak obok mnie.
-W sumie to nie.- odpowiedziałam z wachaniem. Ale się nie zająkałam! Jess, czynisz postępy.
-Co ty na to żeby wykorzystać go na lepsze poznanie siebie nawzajem?- zamruczał zielonooki przystojniak.
-Uhm czemu nie ...- odpowiedziałam lekko się rumieniąc.
-Okej. Chesz zacząć, Jessico?- zapytał chłopak.
-Wiesz, że to nie fair. Ty znasz moje imię a ja twojego nie.- udałam oburzenie. Nie wiem dlaczego ale nagle nie krępowałam się już przy nim tak jak jeszcze przed chwilą. Chłopak też wydawał się bardziej rozluźniony.
-Przepraszam bardzo. Gdzie moje maniery. Proszę mi wybaczyć, panno Jessico. Nazywam się Harry Styles.- powiedział Harry wstając przy tym z kanapy. Zachichotałam cicho kiedy wziął mnie za rękę i teatralnie ją pocałował.

***
-Jesteś głodna?- zapytał Harry kiedy wyświetlacz w kuchni pokazywał już 15.27. Prawdę mówiąc byłam więc lekko skinęłam głową.
-Ugotować ci coś?- zapytał Harry uśmiechając się do mnie i tym samym pokazując swoje śliczne dołeczki.
-Nie musisz. Dam radę.- powiedziałam również się uśmiechając.
-No i bądź tu mądry! Starasz się być dżentelmenem a ona nie nie musisz. Kobiety ...- powiedział Harry bardziej do siebie niż do mnie na co wybuchnęłam śmiechem. Czułam się tak jakbym znała Harrego nie kilka godzin a kilka lat. Trochę się o nim dowiedziałam ale jeszcze nie wystarczająco dużo. Wiem, że chodzi do liceum i że ma 18 lat oraz prawo jazdy a co za tym idzie i własny samochód. Mieszka ze znajomymi i gra w zespole „One Direction”. On o mnie też się dużo dowiedział, ale nie powiedziałam mu, że jestem adoptowana. Chyba nie byłam na to gotowa. Z westchnieniem podniosłam się z kanapy kiedy zaburczało mi w brzuchu. Zajrzałam do lodówki i z westchnieniem stwierdziłam, że nie ma nic konkretnego do jedzenia i muszę iść na zakupy. Poinformowałam o tym Harrego który zgodził mi się towarzyszyć. Szybko zebraliśmy się do wyjścia i ruszyliśmy na pieszo do supermarketu.
-Hey Jess. Mam pytanie.- zapytał Harry po chwili.
-Słucham.- powiedziałam z uśmiechem.
-Jak to jest, że nigdy cię tutaj nie widziałem. Przeprowadziłaś się czy jak?- zapytał Harry. W jego zielonych oczach pojawiła się ciekawość.
-Ja .. uhm .. cóż ...- nie dokończyłam bo nagle ktoś za nami zawołał Harrego po nazwisku. Oboje odwróciliśmy się w tym samym momencie. Za nami stał wysoki mężczyzna (wyższy od Harrego) cały pokryty tatuażami. Chciałam zapytać Harrego kto to jest ale nie było mi to dane, ponieważ pięść nieznajomego powędrowała w stronę twarzy Harrego. Jednak Harry był na tyle szybki, że zdążył wyminąć jego uderzenie. Po chwili nieznajomy już leżał na ziemi a Harry siedział na nim okładając go pięściami. Byłam przerażona kiedy spojrzałam mu w oczy. Zielone tęczówki Harrego niemal całe zniknęły i zastapiła je bez duszna czerń. Nie byłam w stanie ani uciec ani krzyknąć. Po prostu stałam z przerażeniem wymalowanym na twarzy i przyglądałam się całemu zajściu. Kiedy Harry nareszcie na mnie spojrzał wróciło mi czucie i zaczęłam biec ile sił w nogach do domu.
-Jess!- usłyszałam za sobą głos Harrego i jego ciężkie buty. Po chwili był już za mną. Dogonił mnie a ja się go bałam. Nie docierało do mnie, że to ten sam chłopak który siedział ze mną na kanapie, śmiał się i żartował. Nie kontrlowałam już swoich emocji i łzy zaczęły lecieć po moim policzku. Nagle poczułam jego dużą dłoń na moim ramieniu i momentalnie zostałam odwrócona przodem do niego. W jego oczach malowała się troska i … strach?

-Boisz się mnie … - wyszeptał. Brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Kiedy odwróciłam wzrok Harry puścił moje ramię a ja zniknęłam w domu zostawiając go tam samego. 


********************
UWAGA ! 
Ponieważ chcieliście ak szybko rozdział jest on nie sprawdzony. Mam nadzieję, że nie doszukacie się większych błędów. 
Kocham was <3 

Obserwatorzy